sobota, 29 czerwca 2013

3. "Kochałam go"


 Michalina


      Następnego dnia rano, kiedy przyszłam do pracy wszyscy już pili poranną kawę.
- Spóźniłaś się moja droga. – powiedział z uśmiechem Robert, a Wiktor spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- Wybacz.
- Mam dla ciebie zdanie. Przesłuchasz naszą podejrzaną.- Posłusznie poszłam do pokoju przesłuchań, gdzie czekała już na mnie Agata Mróz.
- Zna pani tego mężczyznę ? – pokazałam zamordowanego.
- Nie.
- Proszę nie kłamać. Mamy świadka, który panią widział.
- Ale, ale…
- Tak?
- Ja go kochałam.
- Zabiła go pani ?
- Ja ? Nie, ależ skąd. Nie mogłabym mu zrobić krzywdy.
- Co pani robiła w sobotę o koło godziny 11?
- Racja byłam u niego, ale nie zrobiłam mu krzywdy. Zadzwoniła do niego moja siostra i powiedziała, że zaraz u niego będzie, bo musi podpisać jakieś papiery. Kiedy wyjeżdżałam z jego posesji, ona właśnie była już pod nią. Widziała mnie ! To ona jest tym świadkiem, prawda ? – spojrzała na mnie ze Łazami w oczach.
- Twoja siostra wiedziała o tym, że mieliście romans ?
- Nie, zresztą po co jej to było do wiadomości ? Oni nie byli razem.
    Po tych słowach wyszłam z pokoju, rozumiejąc, że kobieta bardzo przeżywa śmierć mężczyzny. Dalsze przesłuchanie nie miało najmniejszego sensu. Sama sobie zadawałam pytania. Czy mówi prawdę ? Jeśli tak, to czy jej siostra zabiła swojego pracodawcę ? Jaki był motyw jej działania ? Zazdrość, miłość, a może troska o młodszą, beztroską siostrę ? Wiele pytań, a tak mało odpowiedzi i dowodów. Jedyne co mamy to dwóch świadków. Z racji tej, że każdy był czymś zajęty, sama postanowiłam pojechać do sekretarki denata.
- Przecież pani koledzy mnie  już przesłuchiwali . – powiedziała oburzona, a zarazem zdziwiona i mocno przestraszona kobieta.
- Przesłuchiwali, ale tym razem to ja cię muszę przesłuchać i to na komendzie. – powiedziałam stanowczym głosem. – Zbieraj się.
   Była sekretarka zabitego zrobiła to co jej kazałam.  „Nie sądziłam, że tak łatwo pójdzie” – pomyślałam z niewidocznym uśmiechem. Na miejscu zaprowadziłam kobietę do pokoju przesłuchań. Czekał już tam na mnie Robert z groźną miną.
- Gdzie byłaś ?
- Po podejrzaną.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ?
- Wszyscy byliście tacy zajęci, nie chciałam wam przeszkadzać.
- Dobrze. Dlaczego sądzisz, że to ona go zabiła, a nie właśnie jej siostra ?
   Opowiedziałam mu wszystkie moje podejrzenia. Słuchał z zainteresowaniem. On przytaknął i kazał wrócić do przerwanej mi pracy, a Wiktorowi kazał wziąć kilku techników i przeszukać jej dom. W ciągu przesłuchania kobieta nie była zbytnio wzruszona. Odpowiadała na zadawane przeze mnie pytania, tak jakby od lat ćwiczyła odpowiedzi w lustrze. Nie patrzyła na mnie, spoglądała na szarą ścianę, tak jakby tam była napisana odpowiedź.
- Spójrz mi w oczy. – Zastanowiła się w chwile, po czym skierowała zielone, szkliste oczy na moje. Wyrażały ból i cierpienie. – Kochałaś go prawda ? – Trafiłam w sedno. Kobieta się rozpłakała.
- Ta suka mi go zabrała…
- Kto ?
- Moja najukochańsza siostra. – powiedziała z ironią.
- Zabiłaś go ?
- Tak.
- Opowiedz mi to wszystko od początku.
- Ja i Błażej… byliśmy świetną parą. Na moich urodzinach poznał Agatę. Widać było, że mu się spodobała i to z wzajemnością. Nie przejmowałam się tym zbytnio, wiedziałam, że i tak nic z tego nie będzie, przecież mnie kochał. Następne tygodnie mijały spokojnie, on zachowywał się normalnie , z nią nie miałam czasu się spotkać. Tego feralnego dnia jego nie było w pracy. Musiałam jechać do niego i zawieźć mu parę papierów do podpisania, żeby nie jechać na próżno zadzwoniłam do niego. Kiedy będąc już pod jego domem, zauważyłam moją siostrę wyjeżdżającą z posesji mojej miłości. Zabolało. Wparowałam do domu. On jeszcze leżał nagi w łóżku, po czym zaprosił mnie do niego ! Rozumiesz to ?! Najpierw zaliczył moją siostrę, a teraz chciał mnie ! – wykrzyczała ze łzami w oczach. – Zapytałam go czy jego romans z Agatą długo trwa. Odpowiedział prostym pytaniem „skąd wiem?”. Powiedziałam mu jak ją widziałam… „To nie tak jak myślisz” – tłumaczył się jak każdy typowy facet. Pobiegłam do kuchni on za mną. Złapał mnie za rękę, ja złapałam nóż i kilka razy wbiłam mu gdzieś w ciało. Nie pamiętam gdzie, ale dość głęboko, by bolało tak jak mnie bolało…
   Wyszłam.  Całą rozmowę słyszał Robert.
- Dobra robota. – powiedział.
   Nic nie odpowiedziałam, po prostu wyszłam. Nie sądziłam, że pierwszą sprawą będę się tak przejmować. Na komisariat wrócił Wiktor, znalazł narzędzie zbrodni. Było ukryte pod poduszką morderczyni.
- Pierwszą sprawę Michaliny uważam za zamkniętą. – powiedział z uśmiechem Rob.
   Nie wiem czy się cieszyłam.  Wyczuwałam w sobie różne emocje. Na zewnątrz się cieszyłam, a w środku tłumiłam smutek. Dlaczego ? Nie miałam pojęcia. Może po prostu szkoda mi było, że ta sprawa tak się skończyła. Kobieta pójdzie siedzieć tylko dlatego, że kochała denata, a on okazał się zwykłym palantem ? Będzie jeszcze wiele spraw, po których będę się tak czuła.
- Michalina ? Michalina ? – wywoływał mnie Wiktor .
- Co, co… Co jest ?
- Mówię do ciebie od pięciu minut, a ty nie zwracasz na mnie uwagi.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Nie szkodzi. Idziemy oblać twoją pierwszą sprawę. Idziesz z nami ?
- Nie, nie mam ochoty.
- No co ty. Musisz iść, przecież to twoja sprawa i za twoim wysiłkiem została rozwikłana.
- Ok. – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem i poszłam.
    Nie powiem dobrze się bawiłam. Wypiłam trochę piw i o tak nad ranem wróciłam do domu. Cudem nakarmiłam kota. Dotarłam do łóżka, gdzie popadłam o objęcia Morfeusza.
______________________________________________________________________________
Wiem, że długo czekaliście na ten rozdział. Bardzo was przepraszam. Miałam tyle obowiązków, poprawianie ocen, a tak mało czasu. Nie miałam weny. Mam nadzieje, że mi wybaczycie. Niestety krótki, postaram się, aby dalsze były dłuższe :) Wszystkie komentarze mile widziane:) Negatywne przyjmę na "klatę" :D
                                                           *Pata*

sobota, 11 maja 2013

2. Atrakcyjna kobieta





Michalina

      Do pracy wróciłam ranem, gdzie znów panowała niemiła atmosfera. Weszłam do naszego pokoju. Moi partnerzy wypełniali raporty.
      - Dzień dobry. – przywitałam się.
      - Hej Miśka. – powiedział z uśmiechem Wiktor. Komisarz się tylko spojrzał, następnie wrócił do swoich obowiązków.
      - Mamy coś nowego ? – zapytałam
      - Nic. – odpowiedział podkomisarz.
      - Trzeba przesłuchać sąsiadów. - mruknął Robert.
      - Ja to mogę zrobić. – powiedziałam.
       - Nie, Witek pojedzie.
       - Dlaczego jest pan dla mnie taki chamski ?! Czemu nie chcesz mi dać drugiej szansy ?!
      - I tak jej nie wykorzystasz - odpowiedział irytująco. Wzięłam głęboki wdech, potem wydech.
      - Proszę dać mi drugą szansę.
        Kątem oka zobaczyłam, że Kowal kiwa twierdząco głową.
      - Dobra jedź i przesłuchaj sąsiadów.
     - Dziękuję. – krzyknęłam z radością i pocałowałam go w policzek.
         Wzięłam kurtkę, kluczyki do służbowego volkswagena. Zamykając drzwi usłyszałam jak Wiktor mówi do komisarza, że jestem warta uwagi. Ucieszyłam się, że ma o mnie takie zdanie.
         Po 30 minutach drogi dojechałam do pięknej willi z basenem. „Bogaty” – pomyślałam. Poszłam do sąsiadki z naprzeciwka. Zapukałam. Odtworzyła mi starsza pani.
     - Dzień dobry. – powiedziałam z uśmiechem. Jestem z policji. Podkomisarz Michalina Jarosz.
     - Ah… policja. Dzień dobry. – powiedziała z przekąsem staruszka. Słucham ?
     - Chciałam porozmawiać o pani sąsiedzie. Błażeju Krasoniu. Co pani o nim wie?
     - Proszę pani to był nadęty bogacz. Mieszkał sam.
     - Odwiedzał go ktoś ?
    - Matka, ale przyjeżdżała do niego czerwonym autem bardzo atrakcyjna, młoda kobieta. – powiedziała z zafascynowaniem.
    -  Potrafiłaby ją pani opisać?
  - Raczej tak.
  - W takim razie pojedziemy na komisariat i pomoże nam pani stworzyć portret pamięciowy.
  - Dobrze.
  - Ja niedługo wrócę po panią.
     Starsza pani pokiwała zgodnie głową. Ja się odwróciłam i poszłam szukać świadków.  Każdy z nich mówił do samo: młoda, atrakcyjna kobieta, wysiadająca z czerwonego auta. Czyżby była to dziewczyna, o której nic nie wiedziała matka? Zadzwonił telefon. Na wyświetleniu pojawił mi się „Robert”.
   - Słucham ? – odebrałam.
   - Idź do domu zamordowanego, sprawdź czy jest  tam jego matka. Jeśli będzie, zapytaj się jej czy nic nie zginęło z domu. Nie zgłosiła się na komisariat.
    - Ok.  – Rozłączył się.  Jak dobrze, że mi zaufał.  Jak kazał poszłam do domu ofiary. Zapukałam odtworzyła mi zapłakana kobieta.
   - Dzień dobry. Policja. Podkomisarz   Michalina Jarosz .
   - Dzień dobry. Przepraszam, że się do was nie zgłosiłam, ale nie byłam w stanie.
   - Więc zginęło coś z domu ?
   - Tak, tylko jedna rzecz. Nóż, dość długi, ostry.
  - Mhm. Dziękuję. Do widzenia.
   - Do widzenia. – pożegnała się kobieta i zamknęła drzwi. Ja poszłam do sąsiadki, która miała jechać ze mną na komisariat. Była już gotowa. Po kilkudziesięciu minutach dojechaliśmy do komisariatu. O dziwo na ulicach nie było korków. Weszłam ze świadkiem do pokoju.
  - Zobacz Rob, Michalina wróciła i chyba coś dla nas ma. – powiedział z uśmiechem Wiktor.
  - A mam.
  - No to dawaj. – powiedział komisarz.
  - Każdy ze sąsiadów mówi, że do denata regularnie przyjeżdżała czerwonym autem, bardzo atrakcyjna kobieta. – pochwiałam się moimi informacjami.
   - Wiemy jakie to auto ? – dociekliwił  się blondyn.
   - Niestety nie, ale ta pani – wskazałam na kobietę obok mnie – potrafiłaby stworzyć portret pamięciowy.
   - Kamil, sprowadź tu rysownika – powiedział do słuchawki Robert. – Niech pani tu usiądzie i poczeka – kontynuował.
     - Mam coś jeszcze.
     - No słuchamy. – mruknął z uśmiechem Wiktor.
    - Narzędziem zbrodni może być prawdopodobnie nóż , który zniknął z domu Krasonia. – powiedziałam.
    - Dobra robota. – powiedział Witek.
    - Dziękuję. – uśmiechnęłam się. W duchu rozbrzmiewała mnie radość, ale nie mogłam tego pokazać. Nie chciałam, żeby dowiedział się, że zależy mi na jego opinii.
    Do pokoju wszedł Kamil z raportami od techników i patologa  oraz z wiadomością, że rysownik już czeka. Po chwili aspirant z wyszedł ze starszą panią, by sporządzić portret pamięciowy.
   Podzieliłam się cześćmi raportów z partnerami. Nic ciekawego w nich nie było. Po kilkudziesięciu minutach bezczynności do pokoju wtargnął młody policjant z portretem kobiety.
   - Ładna. – stwierdzili z uśmiechem  moi partnerzy.
  - Michalina sprawdź czy mamy ją w bazie danych, a my z Wiktorem pojedziemy do firmy ochroniarskiej i popytamy o nią.
     Wyszli. „Zaufał mi” – powiedziałam do  sobie  z radością. Po tych słowach zabrałam się do swoich obowiązków.


Wiktor

    Staliśmy trochę czasu w korku. Nie ma to jak toruńskie ulice, ale warszawskie są gorsze. Jechaliśmy w ciszy. Nikt nie miał ochoty rozmawiać. Mamy zbyt nerwową robotę. W końcu dojechaliśmy do agencji.
   - Dzień dobry. Policja. Komisarz Robert Krzyżanowski…
   - Podkomisarz Wiktor Kowal.
   - Dzień dobry. To straszne co się stało. – odparła rozhisteryzowana sekretarka.
   - Czy zna pani tą kobietę ? – zapytał Rob i pokazał portret pamięciowy młodej kobiety.
   - Tak, to moja siostra – Agata Mróz. Jest o coś podejrzana ? – zdziwiła się kobieta.
   - Gdzie możemy ją znaleźć ? – zapytał komisarz.
   - Ona mieszka w akademiku przy Słowackiego.
   - Dziękujemy. Do widzenia. – wyszliśmy.
   - Myślisz, że zazdrosna sistra mogłaby to zrobić ? – zapytałem.
  - Nie wiem, ale się dowiemy.
    Od firmy denata do akademiku Agaty Mrożek nie było daleko, więc po chwili byliśmy na miejscu. Pytaliśmy o nią lecz nikt jej nigdy nie widział w domu studenta. Chodziła jedynie na wykłady. Studiowała marketing. Przyjaźniła się z Wiktorią Kot. Dziewczyna wiedziała tylko gdzie mieszka.
   Jej apartament znajdował się nie opodal kampusu.
 - Studentka, która studiuje marketing nie stać na takie luksusy. – stwierdził Rob.
 - Chyba, że ma bogatą rodzinę.
 - W tym wypadku rodzina myśli, że mieszka w akademiku.
   Zapukaliśmy. Otworzyła dziewczyna z portretu pamięciowego.
  - Tak, słucham ?
  - Jesteśmy z policji. Komisarz Robert Krzyżanowski i podkomisarz Wiktor Kowal  – przedstawił na Rob. – pani Agata Mróz ?
  - Tak. O co chodzi?
  - Możemy wejść ?
  - Proszę. – przytaknęła kobieta i wpuściła nas do środka.
  - Czy zna pani tego mężczyznę ? – wyciągnąłem zdjęcie denata spod kurtki i pokazałem dziewczynie.
  - Nie, nie znam. – skłamała.
  - Jakim jeździ pani autem ?
  - Czerwoną hondą .
  - Pojedzie pani z nami na komendę. – rozkazał Krzyżanowski.
  - Dlaczego ?
  -Wszystkiego dowie się pani na komisariacie.
  Kiedy dojechaliśmy do naszego miejsca pracy, Robert wziął ją do pokoju przesłuchań, a ja poszedłem do Michaliny.
 - Dziewczyna była w bazie ? – zapytałem Miśki.
 - Niestety nie.
 - To nic mamy ją w na komisariacie. Rob ją teraz przesłuchuje. Agata Mróz, 22 lata. Studiuje marketing. Jest siostrą sekretarki firmy ochroniarskiej denata. Niby  mieszka w akademiku, ale tak naprawdę w wielkim apartamencie i na pewno nie stać młodej studentki marketingu na takie mieszkanie. – powiedziałem z irytacją w głosie.
  - Kochanka naszego zamordowanego ?
  - Możliwe…
     Po kilkudziesięciu  wpadł zdenerwowany  komisarz z wiadomością, że do niczego się nie przyznaję.
  - Posiedzi na dołku to może zmięknie. Możecie iść do domu. Widzimy się jutro rano.
    Odwiozłem Michalinę do domu i sam udałem się do swojego dachu nad głową, gdzie mieszkam z kobietą która mnie urodziła.


Michalina

  W mieszkaniu panowała cisza. Jedynie Maniuś na mój widok zeskoczył z kanapy z zamruczał. Był to znak, że jest głody. Wsypałam mu do miseczki trochę suchej karmy, a sama zrobiłam sobie kanapek. Kiedy je zjadłam, rozległ się dzwonek do drzwi. Spojrzałam przez wizjer. Był to Robert. „Co on tu robi” – zastanawiałam się w myślach. Otworzyłam.
  - Cześć Michalina – przywitał się z uśmiechem na twarzy Rob, a ja stanęłam jak wryta.
  - Dobry wieczór. – wydukałam nie pewnie. Krzyżanowski wyjął zza pleców bukiet niebieskich róż, a ja byłam jeszcze bardziej zszokowana.
  - Chciałem, chciałem cię przeprosić. – powiedział bardzo szczerze, a ja myślałam, że zemdleję z wrażenia.
  - Za co ?
  - Za to, że byłem taki niemiły i chamski, przepraszam. -  wręczył mi kwiaty.
  - Niech pan wejdzie. – zaproponowałam.
  - Dzięki.
  - Dlaczego pan taki był?
  - Po pierwsze nie mów mi na „pan”, bo czuję się staro, a poza tym jesteśmy kolegami z pracy, więc nie wypada, żebyś się tak do mnie zwracała. Mów mi Rob. – powiedział z uśmiechem. Po drugie. Sprawiałaś wrażenie wystraszonego dziecka. W policji powinni być ludzi, którzy niczego się nie boją. Jak widać nie powinienem oceniać „książki po okładce”. Jeszcze raz bardzo przepraszam.
  - Nie gniewam się. Ja ci dziękuję za drugą szansę, a tak w ogóle to skąd wiedziałeś jakie lubię kwiaty ? – zapytałem zaciekawiona.
  - Heh. To proste. Zadzwoniłem do twojej matki. – pochwalił się z uśmiechem.
_______________________________________________________________________________

Hej ;) Macie kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się Wam podoba, a jeśli nie.. no cóż przyjmę wasze krytyczne komentarze na klatę ;D Nie wiem czy się wyrobię do soboty z kolejną notką, postaram się, ale niczego nie obiecuję. Dziękuję za wszystkie komentarze  :) Do zobaczenia
                   
                                                            *Pata*

sobota, 4 maja 2013

1.Rany kute








Michalina 

      Szłam przez ciemny, długi korytarz. Roiło się w nim od policjantów. Wyższych, grubszych, każdy był inny. Wyczuwałam niemiłą atmosferę. Towarzyszył mi inspektor Karol Wilk. Był to starszy mężczyzna, sprawiał wrażenie stanowczego i odważnego. Doszliśmy do drzwi na których widniał napis „Wydział do walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw”. Wiedziałam, że będę zajmować się między innymi morderstwami. „Wydział ten pracuję na terenie całej Polski” – wałkowali mi na studiach. „Jest on najlepszym wydziałem w całej Polce” – dodawali. Jestem zachwycona. Spełniają się moje marzenia, nie wierzę, że tu jestem.
    Weszliśmy do pokoju. Były tam dwa biurka, na jednym z nich siedział wysoki, przystojny, blondyn. Za szklanymi  drzwiami stał potężny, nieogolony, po 40-stce mężczyzna.
  - Cześć chłopaki – powiedział inspektor. – To jest podkomisarz  Michalina Jarosz. Wasza nowa współpracowniczka.
   - Dzień dobry. – powiedziałam nieśmiało.
   Mężczyźni spojrzeli na mnie zszokowani. Wyciągnęłam rękę do blondyna i się przedstawiłam.
  - Podkomisarz Wiktor Kowal. – odpowiedział.
  - Komisarz Robert Krzyżanowski  - wtrącił oschle drugi policjant, z naciskiem na „komisarz”. - Karol mogę Cię wziąć na słówko? – zapytał.
  - Oczywiście.
     Wyszli z pokoju. Ja w między czasie zapytałam Wiktora, gdzie mogę się rozgościć. Wskazał biurko naprzeciwko swojego. Zaczęłam się rozpakowywać.
   

Robert

        Wkurzyłem się. Jak można przyjąć do pracy w policji taką wystraszoną kurę ? – myślałem.
   - Kogo ty mi tu dajesz ? – zapytałem ostro.
   - Najlepszą absolwentkę  szkoły policyjnej w Szczytnie. – odpowiedział dumnie.
   - Ona nie nadaję się do tej roboty ! – wykrzyknąłem .
   - Ty ją jeszcze wyszkolisz na świetną glinę. – powiedział spokojnie.  - Pamiętasz, że gdyby nie ty, odwiedzalibyśmy Wiktora w więzieniu ? – kontynuował.
  - Pamiętam, ale to nie ta sama sytuacja. – odparłem.
  - Ta sama sytuacja, czy nie i tak będziesz z niej zadowolony.  – powiedział z uśmiechem na ustach inspektor.
  W czasie naszej pogawędki, przybiegł zdyszany Kamil. Nie mógł wydusić z siebie, ani słowa.
   - Co się dzieje ? – zapytałem.
   - Mamy wezwanie, morderstwo. – odpowiedział. – Ulica Dworska 10.
        Weszłam  do pokoju, gdzie Michalina się gościła.
   - Mamy morderstwo. – powiedziałem.
        Michalina wstała gotowa do wyjścia.
   - Nie, nie ty zostajesz. Czekaj na telefon. – rozkazałem. Dziewczyna usiadła, smutna na fotelu. – Wiktor zbieraj się, jedziemy.
    Jadąc na miejsce zbrodni, zastanawiałem się, ile czasu potrzeba jej takiego dogryzania, żeby odeszła z policji ? Przecież to nie praca dla niej ! Po co jej to ? Nie mogła iść na adwokata ? To też praca z przestępcami. Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce.
   - Cześć, co mamy ? – zapytał, lekarza sądowego Wiktor.
   - Dwie rany kute w brzuch. Wykrwawił się. Moim zdaniem, nie żyje od 3 godzin. – odpowiedział.
   - Kto znalazł ciało ? – zapytał Robert, jednej z policjantek.
   - Matka zamordowanego, nazywał się Błażej Krasoń, biznesmen.
   - Są jakieś ślady ?
   - Nie, najprawdopodobniej zabójca miał klucze, lub denat wpuścił go do mieszkania. Jest jeszcze jedna opcja: drzwi mogły były otwarte.
   - Kamil, jedź do firmy denata i przesłuchaj pracowników.
      Po rozmowie z aspirantem,  poszedłem z Wiktorem porozmawiać z matką zamordowanego.
   - Dzień dobry. – powiedziałem delikatnie. Czy Błażej miał jakiś wrogów ?
   - Nie. – Powiedziała zapłakana kobieta. To jest dobre dziecko, to znaczy był dobrym dzieckiem. – mówiąc te słowa wybuchła płaczem.
   - Zginęło coś z domu ? -  wtrącił Wiktor.
   - Nie chyba nie, sprawdzę i dam państwu znać. – odpowiedziała.
   - A czy Błażej miał narzeczoną, nie wiem może dziewczynę ? -
   - Nie. Błażej... On zawsze stawiał pracę na pierwszym miejscu. 
   - Dobrze dziękujemy, do widzenia.  – powiedział podkomisarz.
   - Gdzie dzwonisz ? – zapytał Kowal.
   - Do pani podkomisarz – odpowiedziałem irytująco. – Niech sprawdzi nam tego całego biznesmena.
      Po dwóch sygnałach, Michalina odebrała.
   - Pani Jarosz, niech sprawdzi niejakiego Błażeja Krasonia. To nasz denat. – rozkazał oschle komisarz. 
   - Oczywiście panie Robercie. – opowiedziała smutno Michalina.


Michalina
   
    Dlaczego on jest dla mnie taki niemiły ? Co ja mu zrobiłam ? Potem nad tym pomyślę. Teraz muszę znaleźć parę informacji o denacie. Mam nadzieję, że wyszukiwarka Google mnie nie zawiedzie. Błażej Krasoń – właściciel firmy ochroniarskiej, 30 lat, nie karany. Mam nadzieję, że tyle informacji wystarczy panu Robertowi. Po paru godzinach nieobecności moich partnerów, doczekałam się ich powrotu.
    - Panie komisarzu mam dla pana parę informacji. – pochwaliłam się.
    -  No mów. – rozkazał.
    - Błażej Krasoń, 30 lat, nie karany. – powiedziałam z uśmiechem. 
    - Haha. To tyle ?  Tyle to my sami wiemy. Idź lepiej do domu.
     Nic nie odpowiedziałam, bo po co ? Jest dla mnie taki chamski. Wychodząc usłyszałam jak mówi do Wiktora, że się nie nadaję. Nie wytrzymałam tej presji. Płacząc, wybiegłam z komisariatu. Chwile potem byłam w domu. Szybko idzie się toruńskimi uliczkami. Kiedy weszłam do mieszkania, przywitał mnie mój kot rasy Sfinks – Maniuś.  Kocham go nad życie. Nie rozumiem , dlaczego inni ludzie uważają, że te koty są brzydkie, bo są łyse. Nie znają ich. Nie wiedzą, że są to przemiłe koty. Dałam mu jeść, następnie położyłam się na łóżku i znów wybuchłam płaczem. Dlaczego oni mnie tak nie cierpią, nie dają szansy. Może ja powinnam odejść z policji. Po paru minutach dumania,  wskoczył mi na łóżko zadowolony i najedzony Maniuś. Właśnie wtedy powiedziałam sobie, że się nie poddam i będę walczyć o swój honor.
  

           _________________________________________________________________
Jest pierwszy rozdział :D Dziękuję Wam za te wszystkie komentarze. Nie sądziłam, że jeden komentarz może tak ucieszyć człowieka :D Postanowiłam, że rozdziały będą publikowane co sobotę. Mam nadzieję, że Wam się podoba :) Jeżeli macie jakieś pytania to zapraszam:  http://ask.fm/pataaa98 Do soboty :) 
                       
                                                          *Pata*

Obserwatorzy