Michalina
Następnego dnia
rano, kiedy przyszłam do pracy wszyscy już pili poranną kawę.
- Spóźniłaś się moja droga. – powiedział z uśmiechem Robert,
a Wiktor spojrzał na niego ze zdziwieniem.
- Wybacz.
- Mam dla ciebie zdanie. Przesłuchasz naszą podejrzaną.-
Posłusznie poszłam do pokoju przesłuchań, gdzie czekała już na mnie Agata Mróz.
- Zna pani tego mężczyznę ? – pokazałam zamordowanego.
- Nie.
- Proszę nie kłamać. Mamy świadka, który panią widział.
- Ale, ale…
- Tak?
- Ja go kochałam.
- Zabiła go pani ?
- Ja ? Nie, ależ skąd. Nie mogłabym mu zrobić krzywdy.
- Co pani robiła w sobotę o koło godziny 11?
- Racja byłam u niego, ale nie zrobiłam mu krzywdy.
Zadzwoniła do niego moja siostra i powiedziała, że zaraz u niego będzie, bo
musi podpisać jakieś papiery. Kiedy wyjeżdżałam z jego posesji, ona właśnie
była już pod nią. Widziała mnie ! To ona jest tym świadkiem, prawda ? –
spojrzała na mnie ze Łazami w oczach.
- Twoja siostra wiedziała o tym, że mieliście romans ?
- Nie, zresztą po co jej to było do wiadomości ? Oni nie
byli razem.
Po tych słowach
wyszłam z pokoju, rozumiejąc, że kobieta bardzo przeżywa śmierć mężczyzny.
Dalsze przesłuchanie nie miało najmniejszego sensu. Sama sobie zadawałam
pytania. Czy mówi prawdę ? Jeśli tak, to czy jej siostra zabiła swojego
pracodawcę ? Jaki był motyw jej działania ? Zazdrość, miłość, a może troska o
młodszą, beztroską siostrę ? Wiele pytań, a tak mało odpowiedzi i dowodów.
Jedyne co mamy to dwóch świadków. Z racji tej, że każdy był czymś zajęty, sama
postanowiłam pojechać do sekretarki denata.
- Przecież pani koledzy mnie
już przesłuchiwali . – powiedziała oburzona, a zarazem zdziwiona i mocno
przestraszona kobieta.
- Przesłuchiwali, ale tym razem to ja cię muszę przesłuchać
i to na komendzie. – powiedziałam stanowczym głosem. – Zbieraj się.
Była sekretarka
zabitego zrobiła to co jej kazałam. „Nie
sądziłam, że tak łatwo pójdzie” – pomyślałam z niewidocznym uśmiechem. Na
miejscu zaprowadziłam kobietę do pokoju przesłuchań. Czekał już tam na mnie
Robert z groźną miną.
- Gdzie byłaś ?
- Po podejrzaną.
- Dlaczego mi nie powiedziałaś ?
- Wszyscy byliście tacy zajęci, nie chciałam wam
przeszkadzać.
- Dobrze. Dlaczego sądzisz, że to ona go zabiła, a nie
właśnie jej siostra ?
Opowiedziałam mu
wszystkie moje podejrzenia. Słuchał z zainteresowaniem. On przytaknął i kazał
wrócić do przerwanej mi pracy, a Wiktorowi kazał wziąć kilku techników i
przeszukać jej dom. W ciągu przesłuchania kobieta nie była zbytnio wzruszona.
Odpowiadała na zadawane przeze mnie pytania, tak jakby od lat ćwiczyła
odpowiedzi w lustrze. Nie patrzyła na mnie, spoglądała na szarą ścianę, tak
jakby tam była napisana odpowiedź.
- Spójrz mi w oczy. – Zastanowiła się w chwile, po czym
skierowała zielone, szkliste oczy na moje. Wyrażały ból i cierpienie. –
Kochałaś go prawda ? – Trafiłam w sedno. Kobieta się rozpłakała.
- Ta suka mi go zabrała…
- Kto ?
- Moja najukochańsza siostra. – powiedziała z ironią.
- Zabiłaś go ?
- Tak.
- Opowiedz mi to wszystko od początku.
- Ja i Błażej… byliśmy świetną parą. Na moich urodzinach
poznał Agatę. Widać było, że mu się spodobała i to z wzajemnością. Nie
przejmowałam się tym zbytnio, wiedziałam, że i tak nic z tego nie będzie,
przecież mnie kochał. Następne tygodnie mijały spokojnie, on zachowywał się
normalnie , z nią nie miałam czasu się spotkać. Tego feralnego dnia jego nie
było w pracy. Musiałam jechać do niego i zawieźć mu parę papierów do
podpisania, żeby nie jechać na próżno zadzwoniłam do niego. Kiedy będąc już pod
jego domem, zauważyłam moją siostrę wyjeżdżającą z posesji mojej miłości.
Zabolało. Wparowałam do domu. On jeszcze leżał nagi w łóżku, po czym zaprosił
mnie do niego ! Rozumiesz to ?! Najpierw zaliczył moją siostrę, a teraz chciał
mnie ! – wykrzyczała ze łzami w oczach. – Zapytałam go czy jego romans z Agatą
długo trwa. Odpowiedział prostym pytaniem „skąd wiem?”. Powiedziałam mu jak ją
widziałam… „To nie tak jak myślisz” – tłumaczył się jak każdy typowy facet.
Pobiegłam do kuchni on za mną. Złapał mnie za rękę, ja złapałam nóż i kilka
razy wbiłam mu gdzieś w ciało. Nie pamiętam gdzie, ale dość głęboko, by bolało
tak jak mnie bolało…
Wyszłam. Całą rozmowę słyszał Robert.
- Dobra robota. – powiedział.
Nic nie
odpowiedziałam, po prostu wyszłam. Nie sądziłam, że pierwszą sprawą będę się
tak przejmować. Na komisariat wrócił Wiktor, znalazł narzędzie zbrodni. Było
ukryte pod poduszką morderczyni.
- Pierwszą sprawę Michaliny uważam za zamkniętą. –
powiedział z uśmiechem Rob.
Nie wiem czy się cieszyłam. Wyczuwałam w sobie różne emocje. Na zewnątrz
się cieszyłam, a w środku tłumiłam smutek. Dlaczego ? Nie miałam pojęcia. Może
po prostu szkoda mi było, że ta sprawa tak się skończyła. Kobieta pójdzie
siedzieć tylko dlatego, że kochała denata, a on okazał się zwykłym palantem ?
Będzie jeszcze wiele spraw, po których będę się tak czuła.
- Michalina ? Michalina ? – wywoływał mnie Wiktor .
- Co, co… Co jest ?
- Mówię do ciebie od pięciu minut, a ty nie zwracasz na mnie
uwagi.
- Przepraszam, zamyśliłam się.
- Nie szkodzi. Idziemy oblać twoją pierwszą sprawę. Idziesz
z nami ?
- Nie, nie mam ochoty.
- No co ty. Musisz iść, przecież to twoja sprawa i za twoim
wysiłkiem została rozwikłana.
- Ok. – powiedziałam z wymuszonym uśmiechem i poszłam.
Nie powiem dobrze
się bawiłam. Wypiłam trochę piw i o tak nad ranem wróciłam do domu. Cudem
nakarmiłam kota. Dotarłam do łóżka, gdzie popadłam o objęcia Morfeusza.
______________________________________________________________________________
Wiem, że długo czekaliście na ten rozdział. Bardzo was przepraszam. Miałam tyle obowiązków, poprawianie ocen, a tak mało czasu. Nie miałam weny. Mam nadzieje, że mi wybaczycie. Niestety krótki, postaram się, aby dalsze były dłuższe :) Wszystkie komentarze mile widziane:) Negatywne przyjmę na "klatę" :D
*Pata*